Strona:Walerian Kalinka - Jenerał Dezydery Chłapowski.pdf/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

grzmiały pioruny. Jenerał z całym swym korpusem, z trębaczami na przedzie, wpadł do miasteczka. Wszystko osłupiało na tak niespodziane zjawisko, poddało się bez wystrzału. Kilku oficerów przyłączyło się do swoich z radością; resztę żołnierzy wypadało rozpuścić, kazano im tylko złożyć przyrzeczenie, że w tej wojnie służyć nie będą. Broń i prochy złożono na wozy i puszczono się dalej. W tym samym czasie patrol, wysłany do Brańska, schwytał oddział stojący na straży magazynów rosyjskich. „Uśmiałem się, mówi Jenerał, na widok magazyniera, który w pełnym uniformie przyszedł mi zdać raport, jakby swemu dowódzcy, o stanie magazynu.“ Były tam znaczne zapasy ziarna i sukna. Brać z sobą nie było podobna, a szkoda niszczyć, bo była nadzieja, że korpus Lubieńskiego, stojący nieopodal granicy, będzie mógł z nich korzystać; dał tedy rozkaz magazynierowi, aby pilnował tych zapasów dla armii polskiej, która nadchodzi. — Nazajutrz, w Berezowie, dowiedział się, że o milę ztąd, w Hajnowszczyznie, na samym wstępie do puszczy białowieskiej, stoi obozem batalion rosyjski, ze szwadronem ułanów i dwoma działami, którzy pod dowództwem jenerała Lindena czatowali na powstańców w puszczy. Nieprzyjaciel był silniejszy, i tylko napadając niespodzianie, można było go schwycić. Dońcy zoczyli Polaków, dali znak. Uformowali się Rosyanie w czworobok; Chłapowski wysławszy bokiem swoich strzelców, jednemu szwadronowi kazał z frontu na piechotę szarżować. Przywitany rzęsistemi wystrzałami szwadron cofnął się; zatrzymuje go Jenerał i rzecze: „Żołnierze, jeśli nie rozbijecie tej piechoty, to zsiadajcie z koni i poddajcie się, bo Moskale przed nami, ale i za nami. Niemasz ratunku, tylko naprzód: marsz, marsz.“ Trafiło to do ich przekonania, poszli i rozbili, a właśnie w tej chwili uderzali już strzelcy. Batalion rosyjski w las, zatrzymywany powózkami, które naprzód co tchu umykały. Chłapowski każe rzucić kilka granatów między powózki, aby w nich zrobić zamięszanie i utrudnić ucieczkę. Rozproszyli się Rosyanie, rzucali broń, poddawali się, a tymczasem, na czele drugiego, szwadronu, Mielżyński Maciej rozbija ułanów. Zabrano kilkaset