Strona:Wacio w zaczarowanej krainie.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   19   —

Słońce paliło okrutnie, żar był nie do zniesienia, biedactwu usychały usta z gorąca, pragnienie i głód o małoże nie doprowadziły do utraty przytomności, wyglądała jednak ratunku od dzielnego chłopca, który starał się z pęt wyswobodzić i dlatego wszelką mocą zapanowywała nad omdleniem.
Naraz Wacio tak mocno się szarpnął, że więzy opadły i oto mógł ratować biedną uwięzioną przez zwierzęta dziewczynkę.
Bał się podcinać podstawę klatki, gdyż była tak niepomiernie wysoką, że Dedeta mogłaby się zabić, tembardziej, że grunt tu był skalisty, trawki ani odrobiny, nie tak, jak w tym kraju, z którego uciekł.
Przypomniał sobie jednak, że przechodząc koło jakiegoś budynku widział coś w rodzaju siana. Puścił się czemprę-