Strona:Wacław Sieroszewski - Z fali na falę.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pamiętaj, że raz wyciągnięty z pochwy miecz samuraja nie wraca do niej bez krwi…
Spojrzał z tkliwością na zasępionego brata i, cicho stąpając, zakrzątnął się koło postawienia w odpowiedniem miejscu brusa. Przysunął do niego lampę, odrzucił rękawy kimono na ramiona, zaciągnął je sznurem jedwabnym na plecach, jak do walki, i, wyjąwszy oręż z modlitewnem pochyleniem głowy, zaczął toczyć brzeszczot rytmicznemi ruchami, naciskając go rozwartemi palcami lewej ręki, a w prawej dzierżąc rękojeść.
Takeo patrzał nań z cienia. Zmartwiała jego twarz schudła jeszcze bardziej i pociemniała jak ziemia.
—…Zabić jego… należy! Złodziej, kusiciel!… Szerzyciel i przyczyna zła! Ale ją… nie mogę! Nie mogę jej… nienawidzieć! Ona słaba, słaba jedynie! Uległa, bo była sama, bez oparcia i opieki! Co czynić, jeżeli gniew nie mówi we mnie?
„…Należy wejść bez wahania na drogę, którą wskazuje rozum: umrzeć, gdy on każe umrzeć; uderzyć, gdy trzeba uderzyć!“ — wspominał pouczenia rycerskie. — Ale czy prawość, niepodkupna prawość, każe ją zabić!? Mężczyzna zapełnia świat swemi czynami. A kobieta jest jako kwiat przydrożny, odwiedzany przez motyle… Poczem zostaje, roniąc rosę łez. Jest bezwolnem naczyniem, przez które przepływa przeszłość, dążąc ku przyszłości. Takiem jest koło życia!…