Strona:Wacław Sieroszewski - Wrażenia z Ameryki.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

danina całego świata poczynając od bananów, migdałów, świeżych fig, orzechów — kończąc na winogronach, gruszkach i jabłkach!... Jest tego taka ilość, że dość każdej rzeczy dotknąć, aby się poczuć najedzonym... Są jednak tacy, co wszystkiego próbują, ba, nawet jedzą! Jakże dużo jedzą!... Nieraz patrzałem ze zdumieniem na chudą i długą, laskonogą miss, jak jadła potrawę za potrawą, nawet dobierając... Boże mój, gdzie ona to wszystko mieści?... I to nie raz, ale trzy razy, bo jest: śniadanie, — wielkie jak obiad, „lunch“ — wspaniały obiad i kolacja obfitsza od lunch’u. Prócz tego można mieć małe śniadanie w łóżku, a przed lunch’em podają buljon; o 5-ej sakramentalna „herbata“, no i do łóżka można mieć owoce... Razem: 7 razy!
Są chwaty, którym i tego mało. Stoliki w prywatnej restauracji, gdzie za jedzenie płaci się osobno, gęsto zajęte w ciągu dnia, a palarnia, gdzie nie tyle palą, co piją — zawsze pełna.
Anglicy i Amerykanie są stanowczo największymi żarłokami i opojami świata... Nie należy się dziwić, że rak, straszliwa choroba sfer zamożnych, — obrał sobie przeważnie ich ciała za siedlisko... Ma czem się tam pożywić!
Wnętrze „Majesticu“, ozdobione malo-