Strona:Wacław Sieroszewski - Wśród kosmatych ludzi.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

samotnie po okolicy, szczególnie nie zbliżaj się do tutejszej twierdzy i nie fotografuj nic!... — dokończył znacząco.
Przysłał ludzi i przeniósł mię prawie gwałtem do siebie. Było mi tam bardzo wygodnie, ale dość... nudno. Między życiem i mną wyrósł odrazu przykry mur; wczorajsi moi znajomi zbywali mię chłodnem powitaniem, wesołe mus‘-me nie uśmiechały się więcej, a gromady dzieci, które zwykle za małą opłatą z radosną wrzawą pomagały mi zbierać rośliny i żuki, znikły bez śladu... A Bronisław Piłsudski wciąż nie przyjeżdżał. Daremnie słałem do niego listy, depesze, wreszcie pieniądze, w przypuszczeniu, że brak ich nie pozwala mu przybyć. Nie otrzymywałem nawet odpowiedzi!... Już przemyśliwałem o zastąpieniu Bronisława Piłsudskiego przez kogo innego, lecz tym innym mógł być tylko Japończyk, co komplikowało sprawę, gdyż Ajnowie uważają Japończyków za grabieżców swej ziemi... Po długich rozważaniach postanowiłem jechać

12