Strona:Wacław Sieroszewski - Wśród kosmatych ludzi.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szego szczegółu interesującej sceny... Wtem zastukały niespodzianie pod ścianą kroki i w świętem oknie pojawiły się sylwetki trzech japońskich żołnierzy... Zgodnym ruchem zdjęli z ramion karabiny i w pozycji „gotuj broń“ wstawili ich rury do chaty.... Umilkły święte mamrotania, ustały ruchy, Ajnowie zamarli jak urzeczeni. Wyznaję, że i mnie przez głowę przebiegły nieprzyjemne myśli, wspomniałem groźby „Kaku-song-kocia“ i rady korespondenta. Żołnierze skierowali swoje, wąskie błyszczące oczki przedewszystkiem na nas... Przykre uczucie wzrosło jeszcze, gdy Japończycy sięgnęli zgodnym ruchem do ładownic... Udawaliśmy dalej, że zapisujemy w notesach, podziwiałem również męstwo Ajnów, którzy najmniejszym gestem nie zdradzili trwogi. Trwało to dobrą chwilę, gdy wtem w oknie rozległ się wesoły śmiech i wyjęte z ładownic papierosy powędroły do szeroko rozśmianych ust żołnierzy...
— Co, mieliście stracha!.... — rzucił jeden z

62