Strona:Wacław Sieroszewski - Wśród kosmatych ludzi.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zalotnik dziewczyny. — Rodzice powinni udawać, że go wcale nie widzą...
Chłopaka nie zawołano nawet na wieczerzę, jadł to co mu dziewczyna ukradkiem zaniosła, wieczorem znikł, a z nim Siotunas, która wróciła dopiero nad ranem. Ojciec nie powiedział jej ani słowa a Spańramowa na moje nieostrożne pytanie, co to za chłopak, odpowiedziała:
— Jaki chłopak?... Żadnego chłopaka nie było, ja nie widziałam!
Siotunas uciekała z chaty, gdyśmy tam przebywali i zawzięcie pełła lub kopała w ogrodzie kartofle, a gospodyni wciąż była zła i opryskliwa.
— Co za mucha ją ukąsiła? — pytałem Tarońciego; ten milczał dyplomatycznie i kręcił srebrny łańcuszek zegarka, który wciąż nosił zatknięty za swój pas japoński, wreszcie powiedział:

49