Strona:Wacław Sieroszewski - Wśród kosmatych ludzi.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wskazał głową i wdzięcznem spojrzeniem Bronisława, pochylił się całym korpusem, znów gładząc, swoją „uroczystą brodę“.
— Istotnie dziwne zrządzenie!... — podchwycił Bronisław. — Patrzę, stoją na ulicy, rozglądają się bezradni. Podchodzę. „Co tu robicie? — pytam po ajnosku. Myślałem, że grom w nich trzasł. Zdębieli. Kobieta zaczęła płakać. Zbiegli się Japończycy. Odprowadziłem więc Ajnów na stronę, rozpytując co i jak... Kupiłem im „bento“ (pudełeczko z ryżem gotowanym)... Wtedy dopiero rozwiązały się im języki... Czy nie cud?... W wilję naszego wyjazdu... Rozumie się, że pojedziemy do nich... To nas odrazu wprowadzi w rdzeń ajnoskiego życia i to na stopie przyjacielskiej... Zupełnie będzie inna robota, ja ich znam. Za kruszynę serca zapłacą nam całą duszą... Dałem im jena (dwa złote), ale to mało, trzeba im dać na bilet kolejowy, na tytoń, na najpilniejsze potrzeby... — dowodził żarliwie Bronisław. Torońci, który

24