Strona:Wacław Sieroszewski - Wśród kosmatych ludzi.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skwapliwie korzystająca z szerokiej autonomji na krzywdę obywateli i tak lękliwa, gdy chodzi o dobro i ułatwienie życia! Znów poleciały rozpaczliwe depesze do Petersburga i do Irkucka. Tymczasem wybrałem się z misterem Batchelorem (czytaj — Baczlor), kierownikiem misji prezbiterjańskiej w Hokkaido do pobliskich osad ajnoskich nad Volcano Bay. Wycieczka była cudowna — parowcem do Mororanu, a stamtąd żaglówką kilkadziesiąt kilometrów przez zatokę, dalej konno do miasteczka Mombeku i wioski Uru. Okolica zaludniona przez Japończyków, doskonale uprawna, z doskonałemi drogami i czyściutkiemi japońskiemi domami, niczem nie różniła się od innych północnych prowincyj Japońskiego archipelagu; nawet ta sama roślinność: na polach: ryż, pszenica, jęczmień, bób, indygo, rzepak, len, a po lasach: dęby, buki, orzechy i sosny, a wzdłuż dróg z obu stron szeregi pięknych miękko-listnych „kirinów“, zaaklimatyzowanych tu przez Japończyków, któ-

14