Strona:Wacław Sieroszewski - Urok morza.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ły bunty. Miasto nieraz przechylało się na stronę nieprzyjaciół Państwa Polskiego, pewne, że wszystkie przewinienia i zbrodnie zostaną mu wspaniałomyślnie przebaczone z konieczności, jako jedynemu „Oku Korony Polskiej na szeroki świat“... Szczególniej zazdrośnie śledził Gdańsk za najmniejszem usiłowaniem Polski stworzenia własnej floty, własnej marynarki... Wszelkie jej zaczątki były zdradziecko a okrutnie niszczone, jak to miało miejsce w 1568 r., kiedy 11 kaprów Zygmunta Augusta zostało porwanych i straconych 18 czerwca w zbuntowanem mieście. Podobne zajścia zdarzyły się za Batorego, który pobił i upokorzył dumne miasto po długiem oblężeniu jedynie w ten sposób, że utworzywszy własną „armatę morską“ z 10 okrętów, odciął Gdańskowi dowóz żywności, amunicji i ochotnika...
Lecz zyski, jakie ciągnął Gdańsk z handlu morskiego z Polską były tak ogromne i pewne, iż upadek Rzeczypospolitej wywołał szczerą, żywiołową rozpacz wśród jego mieszkańców. Gdy w 1793 roku w marcu generał pruski Raumer usiłował zająć Gdańsk na podstawie tajnej umowy z ówczesnemi władzami magistrackiemi „żal ludu gdańskiego na widok cudzego wojska był nie do opisania. Żołnierstwo klęło, z rozpaczy broń łamało, głośno wyzywało oficerów, jako zdrajców, strzelało na prusaków wbrew zakazowi; nawet arsenał odbito, żeby mieć