Strona:Wacław Sieroszewski - Risztau, Pustelnia w górach - Czukcze.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




IX.

Wyjazd odłożyli do dnia następnego, gdyż mieli sprawunki do załatwienia w miasteczku i chcieli zasięgnąć szczegółowych wiadomości co do drogi i miejsca wypadku. Szczęśliwym trafem, na samym wjeździe do miasta spotkali „kolegę z przyrody“, który właśnie wybierał się do nich, a o wszystkim wiedział z pierwszej ręki.
— Zasypało zupełnie, do samego szczytu! Niema nadziei! Pomocnik już pojechał. Chciałem się z nim zabrać i konia już dostałem, ale nim znalazłem siodło — wyjechali... A wy dokąd?
— I my też tam.
— I panna Helena?
— Jak pan widzi.
Student dziwnym spojrzeniem obrzucił postać dziewczyny, śmiało i swobodnie siedzącej po męsku na siodle. Ona patrzała na góry i nie zdawała się słyszeć, co mówią.
— A więc zaczekacie? Ja będę gotów natychmiast... Mam już wszystko!
— Widzi pan, my może pojedziemy dalej...
— Do niego? Ależ to świetnie... I ja z wami, rozumie się!... Wziąć broń, sucharów i co jeszcze?...