Strona:Wacław Sieroszewski - Ptaki przelotne.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w górze nad ich głowami. Fale z rykiem próbowały przeskoczyć po kadłubie przekrzywionej łodzi, dostać się do jej wnętrza i zalać ją. Szczęściem, że było płytko, wyskoczyliśmy i podparliśmy „Królewnę”, nie dając jej falom ostatecznie opanować i potoczyć. Postawiliśmy ją na „kilu”[1] i z wielkim trudem obrócili wzdłuż prądu tak, że nie mógł jej już wywrócić, lecz przeciwnie, uderzając w tył, w rudel, pchał ją dziobem naprzód przez ławicę. Ale pęd wody był tu tak gwałtowny, toczył taką masę żwiru i kamieni, że rychło przed łodzią, pod jej ochroną, utworzyła się cała ich zaspa. W dodatku kamieniska tłukły nas po nogach i przeszkadzały pracować. Przekonaliśmy się

  1. Gruba deska, przymocowana na sztorc do dna, pomaga przy sterowaniu i żeglowaniu statkiem.
22