Strona:Wacław Sieroszewski - Polowanie na reny.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nika, pchnięta mocno, zagłębiła się, jak igła, w olbrzymie ciało, szukając serca.
Ogromne, ale łagodne stworzenie ciskało się szalenie od bólów, które je zmysłów pozbawiały, tłukło potężnym ogonem po wodzie, rzucało fontanny, rozwierało szeroko paszczę, ale widocznie nie pojmowało, gdzie szukać nieprzyjaciela i co robić, aby się od niego uwolnić. Łódź skakała dokoła niego, jak drobny listek, lecz nie uchodziła, i okropne, zimne żądło z ręki sternika raz wraz zapuszczało się we wnętrzności ofiary. W podobny sposób męczyły wieloryba jedynie czasem staje rekinów, ale od nich mógł uciec, nawet gdy zdążyły urwać mu płetwę lub wypruć połać sadła. Od tych nowych, nieznanych mu wcale stworzeń biedny