Strona:Wacław Sieroszewski - Ciupasem na Syberję.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

swych żołnierzy i opłacany przez nich, zabrał sobie tym razem zbyt duży procent zrabowanych pieniędzy. Prokurator otrzymał w rezultacie anonimowy donos, a że był zły na oficera, wszczął dochodzenie. Równie skandalicznych spraw o owych „poczciwcach“ dowiedzieliśmy się mnóstwo, ale już wiele później. Tymczasem wszystko szło gładko. Raz jeden warzył się zatarg z żandarmami. Prawnik z Odesy, Salomon Lion na jednej przełęczy, na którą prosiliśmy, aby nam pozwolono wejść piechotą, pozostał trochę w tyle i wydostał się za łańcuch konwoju niepostrzeżenie może nawet dla siebie samego, gdyż miewał chwile zadumy i roztargnienia. Zauważył to żandarm, skoczył do Liona i zaczął mu robić grubijańskie wymówki, Lion odpowiedział mu równie szorstko, żandarm twierdził, że go nawet uderzył — dość, że Lionowi nałożono ręczne kajdany. Gdy Lion wzburzony i zakuty zjawił się na naszym rozbawionym etapie, sprawił wrażenie piorunujące. Wszyscy poczęli krzyczeć, hałasować, wzywać oficera żandarmskiego, który właśnie jadł obiad u „poczciwca“ etapowego. Natychmiast została zmobilizowana cała siła zbrojna, straż nasza i garnizon etapowy otoczyły nas z nałożonemi bagnetami. Zaczęły się pertraktacje, gdzie znowu zarysowało się wewnętrzne wśród nas rozdwojenie, dostrzeżone przeze mnie już w Moskwie: administracyjni nastawali przedewszyst-