Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   199   —

zwanie, a skoro przyślę ci kawałek wstążki czerwonej... wiedz, że wszystko się wydało! Gdybyś jednak potrzebował uciec się do siły zbrojnej, pamiętaj, — szczędź ojca! On też według swych pojęć ma rację, pełni wiernie służbę!... Żegnaj, być może, że widzimy się po raz ostatni!... — westchnęła, wyciągając do niego rękę.
Ukląkł przed nią i, objąwszy jej kolana, długo tulił do nich swą głowę, wreszcie odepchnęła go ostrożnie i, dusząc łkania rękawem szubki, poszła szybko ku drzwiom.
Beniowski miał wrażenie, że otwarły się wszystkie jego stare rany i krew z niego uchodzi.