Strona:Wacław Sieroszewski - Beniowski II.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   195   —

przeciwko wam sposoby i wszystkie są godziwe, jako uświęciliście je po stokroć razy sami niedościgłym w podłości i okrucieństwie przykładem!...
Zatrzymał się, gdyż wydało mu się, że dziewczyna go nie słyszy, że jest jakby oszalała. Otwarła jak do krzyku blade jak: sama twarz usta, a nieruchome oczy patrzały nań martwą źrenicą. Gniew i gorycz opuściły go nagle, zbliżył się do niej i wziął ją za rękę.
— Nastazjo Iwanówno — zaczął łagodnie. — Tobie jednej nie kłamałem... Jeżelim prawdę ukrywał, to tyle tylko, ile potrzeba było dla własnego twego i twych rodziców bezpieczeństwa...
W milczeniu podała mu list. Poznał od rzutu oka pismo Stiepanowa. Namiętnemi słowy zaklinał ją nieszczęśnik, aby zmieniła ku niemu uczucie, aby zgodziła się poślubić go i uciec z nim na okręcie, jaki gotuje Beniowski dla uprowadzenia wszystkich wygnańców... Opowiadał szczegółowo plany ucieczki, wyłuszczał sposoby, wykazywał fortele użyte dla zamaskowania zamiarów, wyśmiewał łatwowierność władz, mówił szyderczo o rzekomej kolonji rolniczej... A wszędzie podkreślał chytrość, fałsz, obłudę Beniowskiego, malował go jako potwora w ludzkiej postaci, lubującego się w podłych podejściach.
„On i miłości twej używał jeno za pokrywkę swych planów i drwił z niej w kole swych towarzyszów, opisując śmiesznie najtajniejsze twoje