Strona:Wacław Sieroszewski - Bajka o Żelaznym Wilku.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
IV.

Zawrzała robota dookoła królewskiego pałacu. Kopią kopacze rowy głębokie, murarze mieszają wapno z piaskiem, kamieniarze ciosają bryły kamienne. Skrzypią na drogach ciężkie wozy, sapią woły, wioząc cegły, drzewo, ogromne głazy z dalekich krańców państwa. Pokrzykują woźnice, kłócą się między sobą, gwarzą i śpiewają rzemieślnicy, ciągnący z narzędziami do zamku. Na budowli chodzą budowniczowie wśród roju pracujących z miarami w ręku, z trójkątami, z linijkami, pilnie bacząc, żeby każdy kamień, każda cegła legły według planów, zatwierdzonych przez Króla. A w dali widać straże czuwających we dnie i w nocy wojsk nad bezpieczeństwem pracowników. Zwolna dokoła cudnych ogrodów słonecznych wznosiła się od ziemi potworna obręcz grubych czarnych murów. Rychło przerosła rycerza na koniu. Z dolnych okien pałacowych już nie było widać ani niw rozległych, ani wiosek, ani grodów dalekich — wszystko zakryła czarna opaska.
Patrząc na to, płakała Królowa i kryła się w wewnętrznych komnatach, gdzie chowały się jej śliczne bliźniaczki. Całowała je i pieściła żałośnie, gdyż Król powiedział jej w wielkiej tajemnicy o swej przygodzie w lesie i o obietnicy, jaką uczynił Żelaznemu Wilkowi.
— Nie damy, nie ustąpimy was, dzieciątka moje!... Niech świat cały zakryją mury, niech słońce nie zagląda więcej do pałacu naszego, byleście wy były z nami, bylem mogła widzieć wasze głowiny!... — szeptała nieraz, chyląc się nad złoconą kołyską.
Król gładził brodę w zamyśleniu.
— Rozumie się, że nie damy! — mruczał i szedł na budowlę, żeby się osobiście przekonać, czy roboty posuwają się z doskonałym pośpiechem.
Znaczną część wojska jeszcze musiał trzymać w pogotowiu na wypadek niespodziewanego napadu. Dla tego troska na chwilę nie schodziła mu z czoła i często wołał wieczorami do siebie skarbników i pytał,