Strona:Wacław Sieroszewski - Bajka o Żelaznym Wilku.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Sute wyprawiono weselisko w odbudowanym zamczysku. Łuna tęczowa jak za dawnych czasów biła w pałacowych komnatach od strojów dworskich, od drogich kamieni i świateł lamp kolorowych. Gięły się stoły od złotych mis i kryształowych dzbanów. — Oczy wszystkich szły za parą królewską, cudną, wysmukłą, dostojną... Królewna miała na sobie ulubioną białą, szytą srebrem suknię i gałązki białego kwiecia pomarańczowego na piersiach i we włosach. Wyglądała ślicznie, ale była smutna, gdyż wspominała tych, których już nie było. Obok niej snuł się jak cień Wilk Żelazny w czarnej szmelcowanej zbroi, ze złotym królewskim łańcuchem na piersiach.
W otoczeniu widać było rycerzy Białych, Purpurowych, Błękitnych, a nowy Strażnik Koronny, wojewoda Gomulicki, dostojnie nosił swój płaszcz szkarłatny i złotą buławę. Nawet Dydko na Słomianych Nóżkach porzucił dla tej uroczystości swoje teleskopy i zjawił się wśród gości. Ogromnym został powitany śmiechem, którego długo nie rozumiał i obracał na śmiejących się swoje sowie, zdumione oczy:
— A gdzież to kaftan jegomości? — spytał go wreszcie kanclerz Kwiatkowski.
— Kaftan? Aha!... Zapomniałem go włożyć... Zaraz pójdę na górę...
— Poco? Przecież masz go Waćpan w ręku...
Długo uczony astrolog wkładał ten kaftan nadzwyczajny, aż się rozgniewał, że nie może trafić z nim do ładu, i poszedł do siebie na górę. Zaraz zajrzał do teleskopu i zamruczał kwaśno:
— Aha! Było do przewidzenia: Mars wstępuje w znak Raka!
Uroczystość, zabawy, pochody z muzyką, z światłem, ze śpiewami trwały miesiąc. Ale Wilk Żelazny już na drugi dzień odbywał zwykłe z dostojnikami narady, wysyłał gońców i wydawał rozkazy...
Odtąd barwna struga wesołego życia płynęła przez zamek nieustannym potokiem, to piękna, to surowa, to śmieszna, jak zwykle na tym świecie. Tylko królewicz nie mógł sobie miejsca w tym wirze znaleźć. Milczący, posępny stronił od grzecznych dworaków, zaszy-