Strona:Wacław Sieroszewski - Bajka o Żelaznym Wilku.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

maga układ pląsów! Widzisz, wszyscy to robią! — przerwała mu królewna.
Znowu Czarnolas stanął zmieszany i bezradny, wydało mu się, że wszyscy nań patrzą, że wszyscy z niego się śmieją. Na domiar królewna oparła mu dłoń na ramieniu i znalazła się tak blizko, że rycerz zupełnie stracił głowę. Ślicznej kibici królewny dotknął ostrożnie, jakby to był kruchy kwiat lilji, poczym zrobił na lewo wtył jak na mustrze. Biały obłok opłynął dokoła niego, a powłóczysty ogon sukni oplątał mu nogi... Wylękły zrobił krok naprzód, aby się wyswobodzić, lecz w tej chwili rozległ się cichy trzask rozdzieranej tkaniny, królewna z lekka przysiadła i powiedziała śmiejącym się głosem:
— Nic!... nic!... odprowadź mię, rycerzu, w tamten kąt sali!...
Panny i panie dworskie biegły już ku niej z zafrasowanemi minami, ale zatrzymała je skinieniem ręki.
— Więc mówisz, rycerzu, że serca w waszych okolicach są szczere i wierne? — zapytała znowu królewna, obchodząc ogromną salę wsparta na ramieniu Czarnolasa.
— O tak, Wasza Książęca Mość!
— Dla czego więc zmuszacie mię... wychodzić zamąż... wbrew woli?
— Wbrew woli! Nie wiedziałem! My, żołnierze, nie znamy się na tym!...
— Jednakże krzyczeliście na dziedzińcu, żądaliście tego od ojca!
— Gwiazdy tego chciały! — Tak mówiono...
— Gwiazdy? Wasz Tatura jest niecnym kłamcą! Kazał astrologowi tak gadać, aby podburzyć na Króla ciemny tłum! Ja nie chcę go... Powiedz, rycerzu, czy gotów jesteś mi służyć i pomóc mi wybawić się z tych sideł... Ja nie chcę go... On wstrętny, stary, obrzydliwy, on żołnierza kazał powiesić przed memi oknami...
Czarnolas milczał ze spuszczoną głową i pragnął jedynie, aby co rychlej skończyła się ta jego wspólna wędrówka z cudną dziewczyną. Ale nie śmiał przyśpieszyć kroku, a królewna ociągała się widocznie.