Strona:Wacław Sieroszewski - 12 lat w kraju Jakutów.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
49
FAUNA.

rędy wracają na południe. Gęsi, znane nad Leną jako odmiana „niemych”, na wiosnę lecą gęsto i nizko nad wodą, setki ich pada od strzał myśliwych; na jesieni wcale ich nie widać. Są takie morskie gatunki, które Bóg wie jak i kiedy przylatują nad morze. Po odlocie ptactwa znów pustka i cisza zalega rzeki, jeziora; znów martwo, wody marzną i zasypują je śniegi. Życie słabo błyska w zaroślach, gdzie kuropatwy, jarząbki, zające, lisy, wilki i reny błądzą samotnie lub małymi oddziałami.
Wyliczę pobieżnie rodzaje i gatunki stworzeń, żyjących w krainie jakutów lub nawiedzających ją peryodycznie. Obszerniej powiem tylko o tych, które mają wpływ na życie tubylców.
Owady.  Wszystkie prawie rodziny mają tu swoich przedstawicieli. Chrząszcze jakuci nazywają „chomurdos“. Maak znalazł wśród nich 121 gatunków odmiennych od europejskich. Z błonkówek wspomnę o pszczolinkach (andrena), trzmielach ziemnych (bombus verticosus), mrówkach czerwonych, z motyli — o bielinkach, pawiku dziennym, królewcu, admirale, tylko dla tego, że wzmianki o nich znajdują się w poezyi jakutów. O niektórych muchówkach muszę pomówić szczegółowiej.

Komary (byrdach) zasługują na specyalną uwagę. W miejscowościach błotnistych roją się one w takich ilościach, że liczyć się z nimi muszą zwierzęta i ludzie. Niektóre zwyczaje zwierząt np. wędrówki zbiorowe renów z lasów na tundry lub wysokości, gdzie „wieje wiatr wieczny”, wywołane zostały prześladowaniem komarów. Najdokuczliwsza ich pora trwa 4—5 tygodni od pierwszych dni Czerwca do początków Lipca. Są one wtedy plagą miejscowości odludnych, wilgotnych tajg i błot. Ludzie unikają wychodzenia z domów i siedzą w izbach wciąż pełnych gryzącego dymu. Bydło też nie je, nie śpi, lecz chowa się w dymie, wychudłe i strasznie podrażnione. Komary bezwarunkowo są w stanie udusić i zagryść człowieka, któryby w lecie utracił możność rozniecenia ognia. Widziałem młodego tęgiego buhaja, który nieroztropnie oddalił się od ogni ochraniających stada; kąsany, duszony oszalał, wpadł w krzewy, a gdy wrócił do domu cały zbroczony krwią, zdechł natychmiast; nozdrza, gardło, nawet płuca miał pełne owadów. Podanie niesie, że jakiś bogacz jakucki kazał żonę niewierną wraz z jej kochankiem rzucić razem związanych na pożarcie komarom i ludzie ci umarli w strasznych męczarniach (Wierchoj. uł. 1882 r.). W podróży jest to straszna plaga, bardziej utrudniająca przebycie pustyń tutejszych niż góry i topiele. Widziałem na powierzchni rzeki Bytyntaja i na wodach jezior kołymskich ogromne, grube kożuchy z potopionych przez wiatr komarów. Jakuci twierdzili, że wskutek tego ryba będzie tłusta i łowna. Middendorff wspomina o podobnem zjawisku w Tajmyrze[1]. Za królestwo komarów słusznie uważane są błotniste tajgi i tundry północnych płaskowyży. Tylko na suchych stepowych równinach Jakucka, gdzie po raz pierwszy

  1. Reise. Część II, dział V str. 196.