Strona:Wacław Sieroszewski - 12 lat w kraju Jakutów.djvu/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
267
WODZOWIE POSZCZEGÓLNYCH „DŻONÓW“.

urasa; patrzy, niema też części jego własnego bydła. Rozgniewał się. A miał on konia „latawca“ z szyją długą, białego wierzchowca — „Këkja“. Osiodłał go coprędzej i puścił się w pogoń. Dopędził Tigina koło kurhanu, co niedaleko Marchy się wznosi. „Chałbas-Chara—kyłychsyt“ i „Dżergelgin-Sürik“[1] dostrzegli go i zaczęli strzelać ale on swą kościaną łopatką, jaką naówczas każdy wojownik nosił na rzemieniu u prawej pięści, odbił strzały i sam z kolei zaczął je puszczać. Zabił obu bohaterów, zabił dużo ludzi, aż Tigin przerażony zaczął prosić o zgodę. Dał mu jako okup dużo bydła, dużo ludzi i dziewczynę córkę, nie mnącą w biegu zielonej trawy, jedwabistą Nurułdan, co srebrną igłą, jedwabnemi nićmi umiała szyć wzory. Dał klątwę że „niech mi szyja się zwichnie, niech kości ze stawów wyskoczą, jeżeli będę cię kiedy podsłuchiwał płaskiemi uszami, podpatrywał cię czarnemi oczami!“ (Nam. uł. 1890 r.).

Wszystkie podania o stosunkach Tigina (w niektórych miejsc, mówią Tygyn, nawet Dygyn) z naczelnikami innych rodów mają ten sam szkielet: Tigin podstępnie napada na „dżon“ obcy, zostaje pobity i zaprzysięga pokój wieczysty. Podobieństwo podań jeszcze jaskrawiej podkreśla poglądy jakutów na stosunki „dżonów“. Przypuszczać należy, że one w istocie były takie i tylko wojny zewnętrzne wzmacniały nominalną władzę głównego wodza. Stosunki wodzów jednak niezawsze były wrogie; zwykle nawet były przyjazne. Podanie mówi o Czorbochu i Bert-Chara „że stojąc po obu brzegach Leny na wysokich skałach krzyczeli do siebie przez rzekę jak orły“ (Nam. uł. 1890 r.). Gdy wybuchła wojna z kozakami, Tigin posłał do Czorbocha i Bert-Chara posłów z prośbą o pomoc. Bert-Chara miał odmówić, gdyż we śnie widział łąkę pokrytą kopcami siana. Zrozumiał, że to są ciała zabitych i powiedział: „kozacy zwyciężą“ i upokorzył się przed losem (Bajagant. uł. 1886 r.). Drugi waryant tego podania twierdzi, że „Bert-Chara nie mógł w porę przyjść z pomocą, gdyż nie miał łodzi do przeprawy“ (Nam. uł. 1890 r.). Wreszcie trzeci waryant obwinia o zdradę ojca Bert-Chara Lögöj-Tojona, kłóry miał podczas oblężenia Jakucka pierwszy podejść do baszty i podać na tyczce daninę z czarno-brunatnego lisa i sobola. Poczem Jakuci zaczęli mówić „Lögöj-Tojon sprzedał nas cudzoziemcom“[2]. Tigin oraz inni naczelnicy nie byli dziedziczni lecz obieralni. Wprawdzie wybory potwierdzały tylko zwykle prawo dziedziczności na zasadzie, że „dziecię orła zawsze jest orlęciem—dziecię wrony—wroną“, lecz bywały wypadki, że po ojcu nie syn następował lecz obcy. Miejsce Lögöja zajął, naprzykład kupiony za pieniądze chłopak Bert-Chara[3]. Osobiste przymioty i zasługi dawały przedewszystkiem prawo do stanowiska naczelnych wodzów; ponad nimi zawsze stała rada związkowa. Tylko na wojnie władza wodza stawała się nieograniczoną.

  1. „Urwisko-Czarne, Skoczek Jednonogi“ i „Miraż — Szybki“ — przezwiska wojowników.
  2. Chudjakow, ibid, str. 53.
  3. str. 48.