Strona:Wacław Sieroszewski - 12 lat w kraju Jakutów.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
232
PODZIAŁ BOGACTW, WARUNKI PRACY I NAJMU.

Porównanie obu rachunków wykazuje na południu większą zależność gospodarstwa od zarobków ubocznych, które muszą pokryć połowę prawie wydatków; następnie wykazuje ogólny wzrost dobrobytu, zwiększenie potrzeb i równoległy upadek cen na pracę i towary. Oba gospodarstwa ocierają się o deficyt. Ale w razie urodzaju zboża lub siana, gdy nie trzeba płacić 15—20 rb. za mąkę, a podrożenie mięsa zwiększa dochód, zostaje się na południu pewien nadmiar, który może być zużyty na rozszerzenie i ulepszenie gospodarstwa. Są to jedyne może chwile twórcze w stosunkach gospodarczych, kiedy cała masa woli zbiorowej oswabadza się cząstkowo od pochłaniającej ją ciężkiej walki o zwykłe istnienie. W gospodarstwach słabszych od wyżej opisanych, a takich jest większość, wciąż rozgrywają się groszowe, straszne dramaty. Stłukło się naczynie, sąsiad oszukał, towary podrożały o kilka złotych, padła sztuka bydła i rodzina boleje, cierpi, nie dojada, słabnie i stacza się w przepaść, zkąd wydobyć się mogą już tylko młodzi i samotni. Wiedzą o tem doskonale krajowcy i dlatego wolą z głodu przymierać niż zabić lub sprzedać bydlę; z większym spokojem patrzą na śmierć dziecka niż tegoż bydlęcia, od którego zależy życie ich wszystkich. W lata ciężkie gospodarstwa mniejsze sprzedają, aby nie naruszyć swych podstaw, wszystko co mogą, nawet więcej niż mogą: siano, masło, „tar“, których zbyt na południu, dzięki miastu i zapotrzebowaniu do kopalń jest prawie nieograniczony. Pożywienie stopniowo marnieje; z obiegu znika sól, tytoń, wódka, cukier, chleb i herbatę zastępują surogaty; odzież zamienia się w łachmany. Czasem klęska przewleka się i zostaje jeden ratunek: długi. Sądzę iż conajmniej dwie trzecie gospodarstw jakuckich jest zadłużonych, tylko połowa z nich ma długi stosunkowo nieznaczne i nadzieję spłacenia; wielkość zadłużenia waha się od 1 do 5 rubli na sztukę bydła, diniga połowa obciążona jest beznadziejnie, brnie coraz dalej w rozpaczy i chodzi w „wiecznem jarzmie“. Znałem gospodarstwa bardzo małe, obciążone długiem paruset rubli. Całą nadwyżkę po nad liche utrzymanie zabierał wierzyciel.
Ci wyzyskiwacze, bogacze i kupcy nie są to jakieś zwyrodniałe osobistości, lecz do nadużyć popycha ich cały istniejący system. Częstokroć są to nawet ludzie dobrzy i uczynni: w razie nieszczęścia, pożaru, powodzi, moru, głodu chętnie śpieszą z pomocą ofiarom żywiołów. Tracą na siebie mało, gdyż ich byt, potrzeby, wydatki mało różnią się od potrzeb i wydatków biedoty. Tyle tylko, że jedzą codzień do syta, że codzień mają chleb i mięso, codzień piją herbatę, mieszkają w obszerniejszych i schludnych jurtach, odziewają się cieplej i czyściej, stada ich nie mrą z głodu, wzrastają i wypasają się. Wszystko to zresztą w stopniu bardzo umiarkowanym. Myślę, iż wydatki bogatej rodziny jakuckiej nie przewyższają 200—300 rubli rocznie; ale aby to uzyskać już muszą osobniki przyswajać sobie tu część cudzej pracy. Przyczyny tego tkwią w etnograficznem i kulturalnem podłożu i płynącej z nich wadliwej organizacyi pracy, a pochodzi ztąd, że wy-