Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pan Hilary Światowidzki, prezes i członek honorowy wielu towarzystw, dyrektor kilku instytucyi, bankier i obywatel — ziewnął. Ziewnął, niby pierwszy lepszy z brzega parweniusz, nieuk, nędzarz, o którym żadne jeszcze kroniki nie pisały i pisać nic będą, — przeciągnął się, nie gardząc, mimo swej społecznej wielkości, metodą naiwnego Wojtka, i z lekka nacisnął guzik elektrycznego dzwonka. We drzwiach sypialni ukazał się kamerdyner.
— Która godzina?
— Dziesiąta.
— Rolety i ubranie.
Kamerdyner spojrzał uważnie na pana, skrzywił się, jakby niezadowolony, i zaczął powoli ubierać swego chlebodawcę.
— Jak tam na dworze?
— Ciepło, sucho. Jaśnie pan zapewne zaraz wyjedzie?..