Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stratę czasu, jaki komisya ma zamiar poświęcić bankowi.
Dyrektor zzieleniał, reszta członków opozycyi objawiła pomieszanie. Wszechwładni panowie Kredytu znaleźli się wobec nieznanej im zapory.
Papenkleiner wstał od stołu i pociągnął za sobą Światowidzkiego we framugę wielkiego okna.
— Patrz pan! Co oni wyrabiają! Oni potrzebują się w nasze interesa wtrącać... nawet ten Rowiecki, mój strohman!... Ja... nawet muszę słuchać dziś swego człowieka! Co!?...
Hilary, pomimo żywionej niechęci do Papenkleinera, przyznał mu racyę.
— Trzeba rozpędzić ich!! Bo jak im przyjdzie ochota dalej bróździć! Ale... taki Wartemberg... nie spodziewałem się!
— Ojoj! Wartemberg! Panu się zdaje, że to nasz! He! he! On już jest cały szlachcic i obywatel.
— Panie Hilary — zaczął niepewnym głosem Papenkleiner, ciągnąc go za guzik tużurka, — ja wiem, pan miałeś do mnie coś... lecz teraz, jeżeli my się za ręce nie weźmiemy... to oni do góry nogami wszystko przewrócą!...