Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nigdy nie zwracał uwagi na obrady, w chwilach najzaciętszych sporów sesyjnych wzrok jego po suficie błądził, a ręka machinalnie wyciągała i tak już sumiaste wąsy. W danej chwili jednakże zwrócił swój kark bawoli w stronę Papenkleinera i rzekł swym tubalnym głosem:
— Na rachunkach się nie znam, lecz zdaje mi się, iż we dwie godziny najgenialniejsza komisya rewizyjna nic sprawdzić nie może! A przecież dotąd w dwie godziny nasza komisya kończyła sprawozdanie! Ja tam — dodał dobrodusznie książę — w ciągu tego czasu nawetbym dodawania w sprawozdaniu nie sprawdził.
Zanim zebrani zdołali ochłonąć po niespodziewanem wystąpieniu Rowieckiego, zabrał głos Bajdurkiewicz:
— Słusznie zauważył pan Światowidzki, że jesteśmy mężami zaufania! Działamy w dobrej wierze i dla dobra instytucyi. Dlaczego więc jesteśmy niechętni kontroli? dlaczego mamy unikać jawności?!... Przeciwnie, powinniśmy sobie uważać za obowiązek nie tylko członków komisyi informować o wszystkiem, ale nawet i akcyonaryuszów, gdyby który z nich sobie życzył.
Wiślański i hr. Józef Liński, brat Zygmunta, poparli Bajdurkiewicza. W łonie zarządu nie-