Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z towarzystwa, a nawet i z ludu, żywej duszy nie było widać. Hilary był niezadowolonym, że tak się pośpieszył, ale ponieważ był już na miejscu, wiec wysiadł z powozu i postanowił czekać w kościele.
W katedrze osób było mało, ledwie garstka zebrała się dokoła stojącego na środku katafalku. W kilka chwil po odprawieniu stosownych modłów przez kapłana, trumnę zdjęto i, poprzedzaną przez krucyfera i księdza, wyniesiono.
Hilary przyglądał się obojętnie trumnie i zebranym, ale gdy nieliczny poczet mijał go, zauważył wielka siwą czuprynę starego barona Kalta i wyglądające z poza welonów blade twarzyczki młodych baronówien... Światowidzki oniemiał! Miałżeby to być pogrzeb baronowej!? Gdzież kwiaty, śpiewy, muzyka?! A wieńce? Nawet i wieńców niema! Prawda, jest jeden! Z napisem: «Hilary Światowidzki z córką...»
Wtem trącił ktoś pana Hilarego. Obejrzał się.
— A!... radca Bajdurkiewicz!!
— Jak się masz, prezesie! co tu pana sprowadziło?!
— Przecież pogrzeb... baronowej! — odparł niechętnie Światowidzki, znajdując w pytaniu radcy alluzyę do swojego wyznania.