Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Bardzo ładnie wyglądasz, moje dziecko. Tylko... coś mi dziwacznie się ubrałaś... jest ci z tem może to twarzy... Na modach się nie znam, ale wydaje mi się, jakbyś na wieczór kostiumowy szła, a nie do teatru!...
— Być może, papo — odrzekła, śmiejąc się, Tola, — ale ktoby tam na modę uwagę zwracał! Przecież dla miłości mody nie będę się ubierała w to, w czem jest mi nie do twarzy...
— Rozumiem, ale przyznaj, że będziesz nadto się wyróżniała ekscentrycznym bądź-co-bądź ubiorem...
— Ej! papo, już ja się lepiej znam na tem!...
Światowidzki nie oponował dłużej. Kareta czekała już, a i tak opóźnią się na uwerturę.
W teatrze dawano po raz pierwszy słynną operę młodego mistrza, który w niespełna kilka miesięcy pozyskał uznanie całej Europy. Światowidzki z córką zjawił się w swojej zwykłej loży na pierwszem piętrze, jako bywalec teatralny, zwłaszcza na widowiskach, na które przeciętny śmiertelnik nie mógł dostać biletów.
Akt pierwszy był już w całej pełni. Niewierna kochanka, po dość długiej aryi, zabierała się do zdradzenia swego lubego i nawiązania scenicznej intrygi. Na widowni panował mrok, scena jaśniała tysiącem świateł.