Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakto! — zapytał zdziwiony takim wnioskiem Światowidzki.
— A no... sądziłam, że teraz ty, prezesuniu, będziesz pamiętał o życzliwej ci od dawna Lenie...
— Ja... ja?... — powtarzał machinalnie znienacka zaskoczony Hilary.
— Ty, kochany mój! Córkę wydajesz za mąż i co będziesz, wdowczyku, robił? A Lenki się nie powstydzisz; jeszcze ci jej zazdrościć będą... No? Czekam odpowiedzi i warunków!...
I piękna baletnica zawiesiła się na szyi Światowidzkiego, patrząc mu kokieteryjnie w oczy.
Prezes pozostał zimnym i obojętnym.
— Pochlebiłaś mi ogromnie. Jestem tak uderzony niespodziewaną propozycyą, która przechodzi wszelkie moje oczekiwania... Pozwól mi się namyślić... Za dwa dni dam ci odpowiedź... A i ty możesz znaleźć kogoś odpowiedniejszego...
Lena zrobiła grymas niezadowolenia.
— Mój prezesuniu! Kogóż ja szukać będę? Wiesz, że mam dosyć kosztowne upodobania!...
— Zapewne! zapewne! — potakiwał Hilary, nie mogąc wyrozumieć, dlaczego on właśnie ma owe upodobania zadowolić. — Więc dwa dni namysłu, a potem... w każdym razie zostaniemy