Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jakieś dwie godziny czasu. A ja muszę go mieć na dziś wieczór, bo jutro mam odczyt w Towarzystwie przemysłowem... Tylko, panie, czytelnie, proszę, czytelnie...
— Owszem, skoro pan prezes sobie życzy!!...
— Tak, tak, panie Łamkowski, koniecznie na dzisiaj. Ja wiem, że mi tego nikt tak dobrze nie zrobi, jak pan.
Łamkowski skłonił się obojętnie, i podszedłszy do szafki z papierem, wyciągnął kilkanaście arkuszy i powoli jął się roboty przy stojącym w gabinecie na uboczu stoliku.
Hilary zabierał się do wyjścia, zamykając drzwi kasy podręcznej, ukrytej w murze, i napełniając jedwabną kopertę cygarami; wreszcie zbliżywszy się do Łamkowskiego, poklepał go dobrotliwie po ramieniu.
— Uwiń się pan tylko! Pan to umiesz! A już się nie chmurz! Nic pan nie stracisz na tem małem przejściu!! Ale nie wiedziałem, że masz pan tak gorliwego protektora!
Łamkowski uśmiechnął się z przymusem i głowę nad papierami pochylił. Światowidzki wyszedł.
Było już dosyć późno, jak na wizytę do Molskiej, która prawdopodobnie dzisiaj występowała. Rącze rumaki pana prezesa poniosły z kopyta i po