Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Myli się pan! Chcę i chcę zarobić, lecz nie jestem w stanie podjąć się zlecenia wprost naiwnego... Chyba, że pan taką bajeczkę życzy sobie umieścić w piśmie dla dzieci!... Przepraszam pana, jesteśmy przed redakcyą «Wiadomości,» muszę wysiąść; spodziewałem się innej propozycyi. Żegnam.
Powóz przystanął, Skrobicki wysiadł, a Hilary pojechał dalej w stronę domu książąt Tomkiewiczów, oszołomiony, ogłuszony.
— Co mi ten półgłówek naplótł! Naiwne zlecenie! Czyż uważa mnie za niespełna rozumu? Możeby w to uwierzył kto inny! Dlaczego odmówił? Trudno przypuścić, abym już miał przeciwników w interesie, którego nikt nie zna! Nie, trzeba się rozmówić z redaktorem Klepalskim. Szkoda było czasu wdawać się w gawędy z takiem zerem.
Powóz zatrzymał się przed starożytnym podjazdem domu książąt Tomkiewiczów i równocześnie dał się znowu słyszeć wrzask chłopców, sprzedających Kuryery: «Ciekawe wiadomości! nowa kometa! głupota zginęła!»
Pan Hilary wyskoczył raźno, otworzył drzwi wielkiego przedsionka, wszedł do przedpokoju, obejrzał się dokoła, i nie znalazłszy nikogo, jął