Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

piał, patrząc na skromne mieszkanko swego zięcia i na całą średnio-mieszczańską atmosferę, w jakiej obracała się jego córka. Nie zdradzał swego rzeczywistego usposobienia, bo na nicby się to nie zdało. Zarówno Stanisław jak i Tola mieli tak trzeźwe i jasne światopoglądy, zasady i przekonania, że Hilary z góry zwątpił, aby go tu zrozumiano.
Światowidzki powoli zaczął się oswajać z nowem otoczeniem. Łamkowski proponował teściowi, aby objął jaką posadę, starając się mu dowieść, że jedynie praca intelligentna, rozumna, produkcyjna, może mu zapewnić zadowolenie i pewien wykwintny nawet byt. Hilary wzruszył tylko pogardliwie ramionami. Zięć nie nalegał, uważając tę apatyę za zupełnie konsekwentne następstwo przeszłości bankiera, a z drugiej strony nie chciał, aby Hilary posądzał go o interesowność i przypuszczał, że mu jest ciężarem.
Teść Stanisława wogóle prowadzić zaczął życie samotne, odludne, egoistyczne. Na spacer go namówić nie można było, prawie nie wychodził z domu, dzienników czytać nie chciał, znajdując je niesmacznymi i jałowymi, a wszelkich dawnych i nowych znajomości jak najstaranniej unikał. Tola była w rozpaczy. Perswazye, namowy, żadnego nie osiągały rezultatu.