Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

«Echo! Dodatek nadzwyczajny! Zginęła głupota!! Zginęła głupota!! Pięć kopiejek!!» — krzyczą malcy, podsuwając przechodniom małe świstki.
Pan Hilary patrzy bezmyślnie. Nikt nadzwyczajnych dodatków nie kupuje. Prezes zamyka okno i dotąd nie może sobie zdać sprawy, co mogło wstrzymać tłumy interesantów od zjawienia się w jego pałacu...
— «Zginęła głupota! zginęła głupota!» — dochodzi już poprzez szyby przeraźliwy głos roznosicieli gazet.
Prezes czuje się zdenerwowanym, drażnią go te wykrzykniki chłopców, bo też, przyznać należy, dawno nie miał tylu naraz przyczyn do irytacyi...
Drzwi gabinetu otworzyły się cicho, a tuż za plecami Hilarego rozległ się dźwięczny głos Toli:
— Dzień dobry, papo! Wołałeś mnie!
— Tak, moje dziecko — odparł Hilary, spoglądając z zadowoleniem na wiotką postać swej jedynaczki.
— Siadaj, siadaj, Tolu, mam z tobą do pomówienia... poważnie... Widzisz, jesteś w wieku takim, że trzeba na seryo pomyśleć o przyszłości... Ojciec myślał o niej od dawna... bardzo