Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lokaj wyszedł. Lecz w parę minut Światowidzki posłyszał za drzwiami jakaś gwałtowną sprzeczkę, bezpośrednio po której drzwi się do gabinetu otwarły gwałtownie. Wbiegł zaczerwieniony Łamkowski. Hilary powstał z dumnie wydętą wargą.
— Panie prezesie! Co to ma znaczyć? — mówił gwałtownie młody buchalter. — Nie chcą mnie puszczać do pana, nawet w interesie!...
— Spełniają tylko moje polecenie. Sądziłem, że wolno mi czasem być dla pana niewidzialnym. Pan się, panie Łamkowski, znów zapomina!.. należałoby, czy wypadałoby uszanować niekiedy moją wolę. Doprawdy, nie pojmuję, skąd panu przychodzi do czegoś podobnego...
Łamkowski machnął ręką niedbale.
— Przepraszam! O tem powie mi pan kiedy indziej. Zmierzam wprost do interesu. Przedewszystkiem od jutra obejmuję obowiązki naczelnika biura budowy trzeciego mostu na Wiśle.
— Niezmiernie z tego rad jestem! Życzę powodzenia i żegnam!
Hilary odwrócił się plecami do okna. Łamkowski stał, nie zbity z tropu.
— Muszę nadto wytłómaczyć panu powód tak nagłego opuszczenia posady, po raz, zdaje się, trzeci, lecz i ostatni.