Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Uciec? Hm, nie wiem. Doradzać panu tego nie mogę, co sam poczytuję za... złodziejstwo! Pozwolę sobie tylko zauważyć, że każdy uciekający zazwyczaj ucieka z czemś...
— Naturalnie... bez pieniędzybym tego nie zrobił.
— Tak sądzę. A wziąć pan nie ma skąd. W kasie pustki, a ani akcyi, ani nieruchomości tak prędko się pan nie pozbędzie. Ludzie mają się dziś na ostrożności, a szwindel Szwarcwanda i Figelberga niejednego rozumu nauczył.
— Sądzi pan przeto?
— Że to się na nic nie zdało. W zasadzie zawsze odradzałbym panu wstąpienie na drogę występku, a w tym razie widzę także jego zupełną bezcelowość.
Hilary uczuł się nagle złamanym. Ostatnią deskę zbawienia odjęto mu. Głowę zwiesił i umilkł.
— Może pan pozwoli, że przedstawię teraz dane?
— Po co? Nie trzeba. Wierzę w zupełności. Jaki pan ma projekt likwidacyi?...
— Bardzo prosty. Jutro zawieszamy wypłaty, wymawiamy wszystkim posady, sprzedajemy kolejno wszystko, co da się sprzedać, i płacimy. Całą rzecz należy przeprowadzić