Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Niech się co chce dzieje! Musi... musi zbankrutować... o ocaleniu marzyć nie może. Trzeba myśleć, jakby coś jeszcze uratować.
Światowidzki, od czasu zajścia z Łamkowskim, córki prawie nie widywał. Ciągle darować jej nie mógł uczucia dla młodego buchaltera. Ona wszak zniweczyła wszystkie jego zamiary i nadzieje, i pośrednio przyczyniła się do zachwiania interesów! Wprawdzie kilka razy sprawy domowe zniewoliły rozgniewanego ojca i rozżaloną córkę do zamienienia paru słów, — lecz zarówno jedna jak i druga strona unikała bliższych wyjaśnień. Światowidzki obawiał się, że córka może trwać dalej w uporze, i pragnął przez czas złamać ją. Tola zaś, mając w zachowaniu się ojca dowód trwającej ciągle niechęci do Łamkowskiego, nie chciała przez nawiązywanie rozmowy zaostrzać nieporozumienia. Więc Światowidzki spędzał całe dnie w gabinecie i sypialni, zapytując niekiedy służbę, czy panienka jest w domu, a Tola w towarzystwie miss Ketty przesiadywała w swoich pokoikach.
Kiedy Hilary powrócił po niefortunnej operacyi w Banku Wekslowym do domu, i rzuciwszy się niedbale na kanapę, trwał w niemem osłupieniu, do gabinetu weszła niespodziewanie Tola.