Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

den interes do zrobienia, pokaż mi takie przedsiębiorstwo, któreby się nie zachwiało.
— No przypuśćmy, nie umiem go wymienić w tej chwili, ale są z pewnością. Muszą być, bo przecież jeden traci, drugi korzysta. To jasne.
— Właśnie, panie Hilary, pan się grubo mylisz. Ja pana przepraszam, lecz pan chyba nie widzisz, co się dzieje! Niema już głupich, więc niema i dobrych interesów. Dwa, trzy od sta można mieć, ale nie dwadzieścia, ani pięćdziesiąt. Zobacz pan cedułę giełdową, co się zrobiło z markami. Parę miesięcy temu mówiliśmy o tem, jak one stoją, a dziś zupełnie przestały stać. Dlaczego? Bo nikt nic z zagranicy nie sprowadza, nikt za granicę nie wyjeżdża... chyba ten, co musi. Dawniej taki szlachcic, on musiał mieć konie cugowe, lokai, fortepiany, grał w karty, troszkę wyrzucał pieniądze za okno... Myśmy tego nie robili, tylkośmy zbierali i pożyczali mu. Dziś on także zaczął już zbierać. I jeszcze gorzej, bo się przestał kłócić i hałasować, a wziął się do roboty...
— Może to i prawdziwe, co pan mówi — przerwał Hilary, — niemniej jednak znalazłoby się niejedno do zrobienia. Na przykład interesy «ratowe,» parcelacya, choćby wreszcie lombardy...