Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tekcyonalnie, tłómacząc się brakiem czasu... Nic bardzo się to zgadzało z rzeczywistością, bo Światowidzki zdawał się mieć czasu więcej, niż zwykle...
Niewesołe zaczęło się życie dla Światowidzkiego. Co dnia przybywało i trosk i kłopotów. Wszystkie najpewniejsze kombinacye rozbijały się kolejno o jakiś chiński mur nieubłaganej logiki — logiki, której on nie rozumiał i nie spodziewał się. Nici biegu spraw i operacyi rwały się, a Światowidzki czuł wiszący miecz Damoklesa w postaci bankructwa, mogącego zdruzgotać cały ten gmach jego finansowej potęgi, z takim trudem wzniesiony. Hilary nie poddawał się zwątpieniu i walczył o każdą piędź usuwającego się mu z pod nóg gruntu. I kto wie, czyby nie zwyciężył, gdyby nie wyrastające dokoła niego, niby z pod ziemi, nowe społeczeństwo... podejrzliwe i nieufne.
Działy się po prostu rzeczy niesłychane. Oto firma: «H. G. Światowidzki» straciła nagle zaufanie. Dlaczego? Nikt dokładnie wyjaśnić nie umiał. Wprawdzie straty na akcyach były ogromne, ale Światowidzki był przecież milionerem, mogącym jeszcze cięższą stagnacyę przetrzymać...