Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mu to pod wielu względami przewagę i mogło dzielnie dopomagać w przeprowadzeniu różnych spraw i interesów... Akcya przedwyborcza była od dawna rozpoczęta, a wybory miały nastąpić w końcu bieżącego tygodnia. Więc skoro pan Światowidzki ujrzał skuloną postać Dawida, uśmiechnął się doń przyjaźnie i zagadnął uprzejmie:
— Jak się masz, Dyziu! Cóż tam masz mi do powiedzenia? Siadaj, proszę cię!
Dawid wydął wargi, poprawił spadające mu wiecznie z nosa binokle, pogładził łysinę i zaczął zniżonym głosem:
— Niedobrze... panie prezesie! Mamy dwóch kunkurentów: Karola Flenkiera i Edmunda Wede. Nie wiem, czy się im da radę. Stare rodziny kupieckie i powszechnie znane...
Światowidzki zamyślił się.
— Robi się co można — ciągnął Dawid, — nie żałujemy pieniędzy... naszych, jesteśmy zupełnie pewni, staną wszyscy, jak jeden mąż. Tylko w kółkach chrześcijańskich źle się dzieje. Dawniej to im było prawie wszystko jedno! Na wybory przybywała zaledwie dziesiąta część kupców... gojów... a teraz zjawili się wszyscy. Krzyk, wrzask... rozsyłanie list agitacyjnych...