Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Co? śmiesz jeszcze głos podnosić?... — warknął przez zęby Hilary, wyrzucając z krtani chrapliwe dźwięki. — Ha! Zbrodniarzem jesteś! Nędznikiem bezczelnym! Jak psa cię wypędzę stąd!...
— Dosyć! — zawołał głośno Łamkowski, postępując naprzeciw Hilarego — pilnuj się pan, abym cię własnymi wyrazami nie zadławił!
Światowidzki bezwiednie uczynił krok w tył. Łamkowski postanowił korzystać z chwilowej przewagi.
— Albo się pan ze mną rozmówisz spokojnie... albo...
— Poważasz się jeszcze grozić?! — hamował się Hilary, zachwiany stanowczością Łamkowskiego. — O, godnyś potomek podstępnego, fałszywego plemienia!
— Po raz ostatni zapytuję, czy chcesz się pan spokojnie rozmówić?...
— Cha! cha! — zaśmiał się szyderczo prezes. — Rozmówić! Słucham! Więc masz mi co do powiedzenia?
— Tak! Mam! Uczucie, jakie żywię dla pańskiej córki, datuje nie od dzisiaj... i nigdybym go nie wyjawił pannie Toli, gdybym nie spostrzegł wzajemności... Nie skradałem się, sze-