Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Panie Ciepełko! — syknął Światowidzki, zrywając się z krzesła — pan się zapomina!...
— Prezesuniu, złoty panie, proszę łaskawie zrozumieć... — tłómaczył ze szczerem zakłopotaniem pan Wiktor.
Hilary spojrzał swym zimnym, stalowym wzrokiem na Ciepełkę, zęby zacisnął, i rozchmurzając powoli czoło, szepnął z cicha: Waryat!
— Taka «Nowa ekonomia polityczna» zaciekawi ogromnie, gdy się w katalogu napisze: «tak wygląda dzieło, autor którego nigdy autorem nie był.» A gdybyś nam, prezesuniu, panie, udzielił oryginału, choćby i kopii swego świadectwa dojrzałości! Już mam pomysł do objaśnienia: «świadectwo z egzaminu człowieka nigdy nie egzaminowanego.» Prawda? W rezultacie najwięcej zależy nam na rękopisie... odczytu. Panie, to ściągnie tłumy na wystawę! Niedoszły odczyt pański miał akurat przypaść przed pięciu, czy czterema dniami, więc nieomal trafił na chwilę przełomową... reakcyę głupoty!... Czy, prezesuniu, złoty panie, mogę liczyć?...
— Tak, tak! Naturalnie! — powtarzał machinalnie Hilary, naciskając dzwonek, alarmujący służbę. — Dostanie pan, dostanie!
— Dziękuję, dziękuję... jeszcze raz dziękuję w imieniu bezdomnych sierot!...