Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

go i usłużnego, nigdy nienarzucającego nikomu swych moralnych zasad i przekonań.
Światowidzki wiedział dobrze, że zjawienie się u niego Ciepełki trzeba opłacić ofiarą na rzecz jakiejś żebraniny, ale zarazem Ciepełko był dlań zbiornikiem najróżnorodniejszych informacyi, tyczących się całego ruchu towarzyskiego, i głównym składem wszystkich wielkomiejskich plotek. Hilary postanowił wybadać Ciepełkę gruntownie i wysłuchać; w tym celu, dla przedłużenia pogawędki, kazał podać lekką przekąskę, która zazwyczaj trafiała bardzo do przekonania działacza z filantropii.
Ciepełko powitanie Hilarego zaczął od swego ulubionego zwrotu: «wybaczy pan, ale sprawa dobra publicznego zmusiła mnie zakłócić...» Światowidzki przerwał od razu ustęp zapewnieniem, że z chęcią służyć będzie pomocą, i zagadał o sprawach towarzyskich, zapraszając na przekąskę. Po kilku kieliszkach koniaku i szklance porteru, pan Wiktor nabrał pewności siebie i porzucił ogólnikową grę wyrazów.
— Prezesuniu, złoty panie! — zaczął. — Jest źle! Arystokracya myśli o pracy i nauce, kupiectwo bierze się na pazury, a mieszczaństwo murem staje. Będzie awantura chyba! Warcholstwo, złoty panie, idzie w górę! U nas,