Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tola pocałowała przelotnie Hilarego w rękę i, zanim ten mógł odpowiedzieć, znikła za kotarą drzwi buduaru.
W tejże chwili prawie wyprostowany lokaj meldował w przeciwległych drzwiach:
— Jaśnie oświecony Zdzisław książę Tomkowicz!
Światowidzki powstał na przyjęcie młodego księcia.
— Witam, witam serdecznie! co za rzadki gość!...
— Moje uszanowanie prezesowi — zaczął Tomkowicz, siadając na kanapce obok Hilarego; — dawno miałem zamiar odwiedzić państwa, ale czas mi nie pozwalał...
— Wiem, wiem! Słyszałem. Będąc przed kilku dniami u księżnej matki...
— Jakże się miewa panna Tola?... Dawno nie miałem przyjemności...
— Mam cię, ptaszku! — pomyślał w duchu Światowidzki, przewidując, jaki już obrót sprawa przybiera, i odparł głośno, z udaną dobrodusznością;
— Dziękuję bardzo! Zdrowa! A wszak ci to my znajdujemy się w tej chwili w jej... królestwie... Salonik ten... należy do mojej dzieweczki.