Strona:Wacław Gąsiorowski - Zginęła głupota!.pdf/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trwają nienaruszenie, a horyzont polityczny jest niezwykle pogodny...
Po chwilowem milczeniu, Hilary zaczął powoli, bawiąc się od niechcenia łańcuszkiem od zegarka:
— Panie Stanisławie... sądzę, że nasz własny interes nakazuje pewną między nami... otwartość...
— Ależ, szanowny prezesie — rozgorączkował się Figelberg, — przysięgam, o to mi tylko idzie! Bo... coś się źle dziać poczyna... bardzo źle!! Propozycyę... przyjmuję z radością, powiem więcej, o niej właśnie myślałem. W pewnych wypadkach tylko łączenie się może ratować sytuacyę...
— Więc...
— Pozwoli pan, że przejdziemy do gabinetu.
Figelberg z sali przeprowadził Hilarego do swej pracowni. Tu dźwięk rozmowy głuszyły skórą obite ściany, ciężkie na drzwiach portyery i puszyste dywany.
— Teraz możemy mówić spokojnie — mówił bankier, zapraszając Światowidzkiego do zajęcia miejsca w jednym z wielkich tureckich foteli, — nikt nam nie przeszkodzi, wydałem polecenie służbie...