Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dowską, w amarantowych wstążkach na kapeluszu, podsędek Rzepecki, major Boski, Rożewski, pułkownik Żwan, Bukowski, pani Parysowa, chirurg Brawacki, Dmochowski...
Pani Honoracie w oczach aż się dwoiło ze zdziwienia, skąd się tyle naraz personatów u niej wzięło. A tu dopiero zamęt, gwałt. Dziewczęta nastarczyć nie mogą. A tu już i stołków brak i stołów i lampek i kubków i poncz trzeba zaprawiać i do loszku biedz i liczyć, liczyć precz, bez wytchnienia, bez spoczynku.
I pani Honorata możeby dnia tego straciła głowę, możeby nie podołała batalji, gdyby nie nagła, niespodziewana obrotność wuja Olechowskiego, w którym, niewiadomo skąd, w decydującym momencie, nieznane zagrały talenta. Wuj Olechowski bowiem, miast korzystać ze zgiełku i, wyrwawszy się z pod kurateli opiekłej panny Rózi, do kropelki gdzie dotrzeć, ruszył do czeladnej, na parobków zakrzyknął i dalej z nimi stoły i ławy wywłóczyć a gościom znosić. Gdy zaś domowych sprzętów rychło nie stało, pobiegł do sąsiadów, Lessla cukiernika zobligował i w rezultacie uczynił, że jeszcze raz tyle przybyło kawiarni i siedzenia i miejsca na kubki, lampki i szklanice.
I powoli ład zapanował za szynkwasem. Goście, z najpierwszego obsłużeni, już prawidłowem zajęli się osuszaniem naczyń. W kuchni niejaki jeszcze panował rwetes, ale i ten miał się ku końcowi.
Pani Honorata promieniała. Ciemne jej, mocno podcienione oczy żarzyły się, pulchne, ostro zakończone paluszki przebierały w szufladzie pełnej pieniędzy, a uśmiech kuszący, w dwa pociągające dołki na białej twarzyczce załamany, szedł na prawo i lewo, przyrzekał, obiecywał, budził i młokosa gwardzistę i koił wiernego Honoratki bywalca-mieszczucha, tam podstarzałemu majorowi podkręcał wąsisków, owdzie gładził lwią czuprynę klubisty.
Pani Honorata promieniała.
Wzmagający się w izbach kawiarnianych rozgwar zdawał się ją kołysać, rozmarzać. Tuż dokoła niej, wybuchały zapalczywe dyskusje, spory, padały groźne hasła, kuły się ponure wyroki, dźwigały szubienice, huśtały na stryczkach