Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/351

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie tak jak tego jednorała, co, kiedy mu kiszki ciągli, to jeszcze mówił... I mszę Kaśka zakupi — a juści, niech tam. Powiadali, że jutro, skoro świt. Właśnie na woźnego czeka. Trza, żeby ktoś ze swoich popatrzał.. zawdy raźniej...
Kaśka miałaby jeszcze na parę godzin do mówienia, lecz profos nie słuchał więcej. I tych wiadomości miał zadość.
Odruchowo niemal zawrócił Dziurbacki do ratusza. Ale tu daremny był trud, daremna droga. Wojsko żywego ducha pod mury nawet ratuszowe nie dopuszczało. Karabinierzy rozpędzali gromadki krewniaków i znajomych, którzy o bliskich przepytywać się chcieli.
Dziurbacki juści wyobrażenia nie miał o tem, że energja generała Krukowieckiego nietylko z dygnitarzami rządu wczorajszego zdołała się rozprawić, ale bez mała własnych elektorów pod kluczem osadziła.
W szynczku na Koźlej, do którego był profos wstąpił na ust zwilżenie — rozpowiadano szeroko, że generał Krukowiecki nawet klubistom nie darował, że ksiądz Pułaski, Szynglarski, Czyński, Grodecki, Płużański, Dmochowski i chmara co najgłośniejszych patrjotów czeka wyroku, że i Kraiński co generałowi bakę świecił a zgoła, niby adjutant, za nim się uwijał, także sądowi podan. Lecz Dziurbacki na tych wszystkich imionach się nie znał. Dowodzenie o tem, że nowy prezes nie pofolguje i samemu Lelewelowi, również niczego nie pouczyło wachmistrza. Natomiast oczywistem dlań było, iż tłum luda pokutuje na ratuszu i że sprawiedliwość ryczałtem pójdzie. No a w tłoku i tu blisko i tam blisko. I potem kto babę dociecze? Nuże zamroczyło ją, nuże z rozbójnictwem poszła dalej, nuże się zażarła i ubabrała w krwie? — Gdzie taką nie poniesie! — Cóż! zasłużyła. Harmatamiby nie dość tratować! Generał Hurtig!...
I profosa już tchnęło, aby na Zapiecek wracać a Madejową pozostawić własnemu losowi — lecz wnet go skrupuły napadły.
Szczera była baba. Naprzykrzona i przymilna do zbytku, poszturchiwałaby cały dzień a ślepia raczyła. A przecież barzej mu było z nią. Kiedy go starmosili wówczas,