Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/342

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nia, a inaczej, inaczej już się działo. Ludek prosty nawet osowiał, spochmurniał. Bo gdzie! Nie było domku na Powiślu, na Starem-Mieście, żeby nie strachał się o swojaka, którego karabinierzy zagarnęli i trzymali pod strażą, jako posądzonego o mordy! Juści zgoła niewinnie, boć każdy teraz dowieść mógł, że nocy onej spał snem uczciwym! A tu Krukowiecki sądy zwołał i ma strzelać bez pardonu!
Nawet i te domki, w których żadnego szpiega nie zagałuszono i w których na nikogo nie padło posądzenie — a nawet w tych czegoś impetu brakło. Majsterek, co miał rezonu okseft, jejmość, co się na „całkiem“ wojsku znała od maleństwa, co przez lat dziesięć nie darowała żadnej rewji na Saskim Dziedzińcu — chodzili zwarzeni, nasępieni, po dniu kiwali się sennie, po nocach stękali, jak we dnie.
Zresztą i miasto samo wyglądało osobliwie. Kawiarnia „pod Dziurką“ zawarta, u Madejowej okiennice zamknięte, niczem na Wielkanoc, u „Honoratki“, w pałacu Chodkiewiczów, gości prawie wcale, właścicielki nie widać a wuj Olechowski chodzi z obwiązaną gębą i podpuchłem okiem ledwie mrugnąć może. Pod Bankiem dwie armaty, pod prymasowskim pałacem znów armaty, armaty przed kwaterą generała Krukowieckiego a co krok, już nie gwardziści, znajomkowie, kamraci, lecz djabły ogorzałe, wychudzone a srogie, że gęby nie uchyl, jeżeli kolbą szturchnięcia nie chcesz. I u wielkich państwa nie lepiej. Wiadomo, że już od karnawału z połowa pałaców się wyniosła, bacząc, że snadniej im w Dreźnie, Krakowie, Wiedniu lub Paryżu politykę czynić, potencji pilnować i dyplomatyczne maszkary, bale i fety sprawiać dla miłości ojczyzny — niż tu, w Warszawie, daremnie siedzieć. Ale była jeszcze garstka siedzib możnych, która dotrzymywała placu kamienicznikom. A teraz i te pociemniały, pogrążyły się w głuszy, umilkły. Aż osobliwość — bo miasto otoczone, bo o wyjeździe, choćby do badów, roić nie podobna.
Jedna tylko dróżka i po tej nocy nie zawiodła — ona jedna zabiegała szczerze, aby przecież Warszawa nie wyz-