Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Łubieński radę zagaił przedłożeniem stanowisk polkich i rozrachunkiem sił rosyjskich. Lewiński podszef rozpostarł mapy.
Skrzynecki wyczekał, aż zgromadzeni ogarną, kędy Jankowski się znajduje, kędy Sierawski, kędy polskie a kędy rosyjskie zastępy — i dopiero przemówił. Przemówił krótko a dobitnie i podniośle. Retoryczna figura o sercu ojczyzny, na obronę którego śpieszyć należy, wywołała poszmer uznania. Zaczęło się głosowanie od najmłodszego rangą pułkownika. Już trzy pierwsze głosy za odwrotem się świadczyły. Gdy naraz, Prądzyński, który wodził precz nosem po mapach, ozwał się piskliwie:
— Czy wolno mi w kardynalnej...
— Bądź łaskaw — generale! Prosimy!...
— Niema dowodu, aby Toll zamierzał uderzyć na Warszawę.
Skrzynecki uśmiechnął się pobłażliwie i do Lewińskiego zwrócił:
— Pułkowniku, racz przedstawić generałowi zeznanie Łuby oraz raport generała Ambrożego...
— Czytałem — uciął flegmatycznie Prądzyński.
— A więc wiadomość o budowaniu mostu na Narwi...
— Uważam za demonstrację, za wybieg, za fortel!
— Ależ generale!
— Jestem przekonany — ciągnął flegmatycznie Prądzyński swym skrzeczącym głosem. — Toll powziął wiadomość o marszu naszego wojska ku Lublinowi, odgadł nawet bez wątpienia intencję wyprawy na Wołyń... a nie mogąc zdążyć z odsieczą Rüdigerowi ani Wołynia osłonić, usiłuje wprowadzić nas w błąd, odciągnąć nasze dywizje na Pragę, a więc osłabić atak na Rüdigera, dać mu sposobność wymknięcia się.
Członkowie rady, na ten wywód śmiały a logiczny, jęli spoglądać niepewnie ku mieniącej się kolorami twarzy naczelnego wodza.
— Proszę odczytać raport generała Ambrożego Skarzyńskiego.
Lewiński spełnił rozkaz. Gdy skończył, generał Kazimierz Skarzyński bąknął cicho: