Strona:Wacław Gąsiorowski - Bem.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żeliby więc pan generał, zanim bagaże nadejdą, chciał spocząć...
— Dziękuję. Najpierw kto tu trzyma załogę? Jankowski raportował, że zostawił część korpusu?
Lewiński wybiegł do eskorty i ordynansów rozesłał.
W kilka chwil stanął przed Skrzyneckim podpułkownik Butrym i zameldował się:
— Szef sztabu korpusu generała Jankowskiego...
Wódz skrzywił się niechętnie.
— Podpułkownik tutaj, nie przy korpusie...
— Wyprawiałem ostatnią brygadę, a że spodziewaliśmy się rozkazów...
— Rozkazów! Więc Jankowski w Dębem?
— Kwateruje w Duchnowie, z tej strony Mieni. Generał Milberg ku Mińskowi wysunięty. Szwadron strzelców konnych byłej gwardji starł się dzisiaj za Kałuszynem z oddziałem kozaków. Wzięliśmy dziesięciu niewolnika. Rüdiger jest już w Lublinie. Kreutz aż za Łuków wysyła rozjazdy.
— Proszę — hm! — Pułkowniku, należy to natychmiast na mapach oznaczyć.
Lewiński skinął na oficera służbowego, aby mu pomógł w dobyciu map z blaszanych puszek.
— A jakże generał Jankowski?
— Zdrowszy, dosiada konia.
— Bardzo dobrze. Więc zatrzymasz się podpułkownik tutaj. Jutro zobaczymy! Wyślij resztę wojska, by nas za wiele nie było...
— Pozostała tylko baterja konna pułkownika Bema...
— Pana pułkownika Bema?
— Czeka, wodzu-generale, na rozkazy.
Skrzynecki uśmiechnął się sarkastycznie.
— No, no, jakiż to zeń służbista!
— Czy mam wezwać?
— Niech czeka! — rzucił przez zęby Skrzynecki i jął przechadzać się gorączkowo po komnacie.
Butrym a za nim Lewiński i adjutant służbowy wysunęli się na palcach do izby gościnnej.
Skrzynecki nawet nie zauważył ich oddalenia, bo oto