Strona:W podziemiach ruin 29.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A oni gdzie?
— Zostawiłem przed lasem, w dobrem ukryciu, bo snuli się Szwedzi i bałem się zdradzić kryjówkę.
Nikt nie zważał, że o jakie sto kroków stała za drzewem postać z niemiecka ubrana, a widząc rodzinę chorążego, z uśmiechem tryumfu i złośliwości mruknęła:
— Więc to są duchy zamczyska!
Był to Jakubowski, który, jadąc na czele patrolu, spostrzegł znajomą skądciś postać dziada i postanowił go śledzić. Zsiadł z konia i w lesie z łatwością szedł za mniemanym dziadem. Widząc rodzinę chorążego, wielce się ucieszył i szybko podążył w kierunku Ostrowa, by zawiadomić pana o odkryciu. Dotarł do zamku późną nocą, kazał jednak rozbudzić grafa i rzekł:
— Znalazłem chorążego i córki.
— Jeżeli to prawda, dostaniesz sto talarów, a za kłamstwo sto batów.
— Talary są moje i dziękuję za nie panu grafowi.
Tu opowiedział szczegóły. Graf chciał biedz natychmiast, powstrzymała go jednak ciemność nocy.
Dopiero nad ranem we czterech popędzili do ruin. Aby nie spłoszyć ptaszków zostawili konie na uboczu, a sami poszli pieszo.
Dotarłszy do ruin, gorączkowo zaczęli szukać wejścia do podziemi, nie zważając, że z drugiej strony, zasłonięci lasem, stali umówieni ludzie z Ziembińskim na czele.
Ten poznał Jakubowskiego, grafa i dwóch towarzyszących im Niemców, kazał ich wnet otoczyć, a gdy Niemcy nachyleni gotowali się wejść do odnalezionego podziemia, skoczyli na nich ludzie Ziembińskiego.
Walka trwała krótko. Niemców skrępowano sznu-