Strona:W podziemiach ruin 08.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzą duchy, potwory dziwne, i każdy unika starego zamczyska.
— Opowieść ładna, ale nieprawdziwa — rzekł ojciec. — Zamek zburzyli Niemcy; a że jest daleko od drogi i ludzi, więc nikt go nie odbudował.
— Zapewne tak napisano w tych wielkich księgach, które ojciec ma w swym pokoju — rzekła Anielka — i pewno to prawda; ale ja wolę tę żywą historyę o nieszczęśliwych sierotach, o macosze, o tych strachach, duchach, potworach.
— Nietylko ty wolisz — odpowiedział ojciec. — Wszyscy włościanie, a nawet szlachta są przekonani, że w tych ruinach coś straszy, i nikt nie odważyłby się pójść tam w nocy, a i w dzień jasny z pewną trwogą zbliżają się do zamczyska.
— O! w dzień nie bałabym się zupełnie! — zawołała Janinka.
— Teraz prawdopodobnie nie przytrafiłoby ci się nic złego, ale dawniej, jeszcze za ś. p.ojca mego, zamczysko to zamieszkiwali rozbójnicy i łotrzykowie.
— I co? I co? — spytała Anielka z żywością.
— A cóż ma być? Jak zwykle napadali podróżnych, dwory i chaty na odludziu okradali i rabowali, a blizkość granicy sprzyjała ich procederowi. Aż nareszcie sprzykrzyło się to ludziom, i starościńscy pachołkowie część zabili, a drugą powiesili.
— Chciałam wejść w podziemia — zaczęła znów Anielka — podobno są tam skarby, ale Bartosz bardzo się wzbraniał, a że i światła nie miałam, wiec tylko pozostała mi chęć odwiedzić tę część zamczyska.
— Nie spodziewałam się tego, Anielko, — rzekła matka dość surowo, — by moja córka mniej miała zastanowienia od masztalerza. Toż w podziemnych chodnikach o złe powietrze lub o nieszczęście nie trudno.
— Matka ma zupełną słuszność — dodał pan Dzierzbicki. — W takich ciemnicach gnieżdżą się choroby,